|
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany:
Wto 19:56, 23 Sty 2007 |
 |
W poprzednie erze było mniej możliwości wyboru profesi w ogóle było gorzej ja w poprzedniej erze nie byłem w tym klanie ale mu zaufałem [powiedział Dawid]
Zaufałem mu na zawsze i w każdej erze będę razem z nim nawet w trudnych sytuacjach a w poprzedniej erze byłem rzemieślnikiem a teraz jestem barbarzyńcą
Dawid wstał i powiedział - muszę kończyć miłe pogaduszki idę trochę popracować na życie w imperium - skończył i zamknął delikatnie drzwi twierdzy. |
|
|
|
 |
|
 |
Fragrensis*
Gość
|
Wysłany:
Wto 23:35, 23 Sty 2007 |
 |
Głos Orgrima wyrwał złodziejkę z zamyślenia...Spojrzała na Niego z uwagą...
-Cóż Panie, skoro nalegasz, to chętnie opowiem Tobie oraz Twoim braciom o twierdzy Wyzwolonych. Nasz klan również egzystuje od poprzedniej, piątej ery...Powstał, ponieważ troje przyjaciół połączyło swe myśli o wspólnej przyszłości, wolnej od ucisków, terroru oraz służebności... Fragrensis przypomniała sobie niemiłe chwile, których doświadczyła wraz z przyjaciółmi w poprzednim klanie, z którego udało im się uciec...brrr
-Razem z Naszym Mistrzem- Thorarinem postanowiliśmy reaktywować klan w obecnej erze...nasze więzy zacieśniły się do tego stopnia, iż niewyobrażalne było dla nas zaniechanie wznowienia klanu...Niestety Thorarin poprosił, żebym w tej erze to ja zaopiekowała się naszymi klanowiczami...już zdążyłąm przywyknąć do tej roli...chociaż z początku mi się to nie uśmiechało...Pytałeś o Twierdzę Panie...cóż jej wzniesienie zabrało nam dość dużo czasu...niestety istota, której powierzyliśmy z Thorarinem skarbiec, pragnęła bardziej dobra swego niż klanowego...szybko jednak straty w złocie nadrobiliśmy
Fragrensis popatrzyła na zgromadzonych wsłuchanych w jej słowa...
-Ups...chyba zagadałam się, jak zazwyczaj, wybaczcie Panowie, czasem zdarzy mi się zapomnieć  |
|
|
|
 |
Orgrim
Mędrzec Imperium
Dołączył: 16 Lut 2006
Posty: 623 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: z Azaram
|
Wysłany:
Wto 23:49, 23 Sty 2007 |
 |
Heh... [sędziwy Anioł uśmiechnął się pod nosem]
Panienko droga, tak miłe kobiece głosy rozbrzmiewają w murach onej warowni na tyle rzadko, iż praewdziwą przyjemnością jest ich słuchać...
Mów, proszę, dalej - z chęcią wysłuchalibyśmy więcej opowieści. Jakiż to klan był Waszym pierwotnym, z którego zbiec byłyście zmuszone?
Niektórzy z naszych braci także przybyli do nas opuściwszy wpierw swoich niegdysiejszych towarzyszy...
Każdy swoją historię na barkach dźwiga. Historii Strażników Północy już kilka poznałaś...  |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
Lorelei*
Gość
|
Wysłany:
Śro 0:40, 24 Sty 2007 |
 |
Elfka popatrzyła na Anioła
- Niestety, opowieści o założeniu Wiecznie Wyzwolonych oczekiwać możesz jedynie od Frag... Mnie z nimi od początku nie było... Dopiero w tej erze dołączyłam do mych braci... A stało się to za sprawą Fragrensis właśnie... Historię klanu znam jedynie z Jej ust, tak więc sądzę, iż to Ona jest osobą odpowiednią do udzielenia wszelkich odpowiedzi... Czarodziejka zamyśliła się... wspominała swój pierwszy klan... Zastanawiała się, jak radzi sobie w tej erze... |
|
|
|
 |
Fragrensis*
Gość
|
Wysłany:
Śro 1:00, 24 Sty 2007 |
 |
Złodziejka zarumieniła sie słysząc miłe słowa padające z ust Anioła Słodki jest...[\i] pomyślała sobie...
-Orgrimie moim pierwotnym klanem była Kontrola Chaosu, tak poznałam Thorarina...Jednak nasz "mistrz" okazał się bardzo nieodpowiedzialnym, młodocianym wyzyskiwaczem...Ileż to czasu spędziłam z nim nad studiowaniem prastarych ksiąg...nad spisywaniem wszelakich regulaminów, czy tworzeniu niezmierzonej liczy ankiet...Thorarin był wtedy Jego zastępcą...cóż...razem wykonywaliśmy wszystkie czynności związane z rządzeniem klanem, gdyż Nasz "mistrz" cenił sobie bardziej dalekie i niekończące się podróże niż dbanie o swych klanowiczów...Pewnego dnia Thorarin w porozumieniu ze mną, postanowił porozmawiać z "mistrzem"...powiedział Mu, jak bardzo nie podoba sie Nam sposób Jego rządzenia, gdyż kiedy zjawił się łaskawie już w twierdzy, wciąż starał się wyzyskiwać swoich klanowiczów, grożąc...
Frag rozejrzała się po Oberży...wszyscy słuchali, jak wspomina te nieprzyjemne chwile...więc postanowiła kontynuować..
-Nasz "mistrz" nie przyjął słów Thorarina z należytym spokojem i nakazał zburzenie twierdzy...Twierdza istnieć przestała, jednak klan...hmmm...wciąż byliśmy przyjaciółmi i nie mogliśmy tak tej sprawy zostawić...
Złodziejka chwyciła jakiś kufel z piwem, który stał na stole, nie patrząc nawet, czy nie ma w jego pobliżu właściciela...przez chwilę nie odzywała się, aby wypić zimne piwo...zaschło jej w gardle...po czym kontynuowała swoją opowieść...
-W ciągu jednej nocy odbudowaliśmy twierdzę...wtedy zostaliśmy Wiecznie Wyzwoleni...aby pokazać, że zniewolić Nas nie można...Thorarin został Mistrzem klanu, ja Jego zastępczynią...
Fragrensis rozejrzała sie po sali...[i]Ufff...nikt nie zasnął, jak dobrze
-Czy jeszcze chcielibyście coś Panowie o nas wiedzieć...jeściecie cudownymi słuchaczami i mam nadzieję, że z czasem doczekamy się jakiś interesujących opowieści o walkach Waszych... |
|
|
|
 |
Orgrim
Mędrzec Imperium
Dołączył: 16 Lut 2006
Posty: 623 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: z Azaram
|
Wysłany:
Śro 9:29, 24 Sty 2007 |
 |
O walkach, droga Panno, jeszcze zdążycie się wśród nas nasłuchać... [gromko roześmiał się Orgrim powstając z ławy]
...Każdy bowiem historii takowych ma wiele, choć nie każdy dobrze je opowiadać potrafi.
Rad jestem, że mogę słuchać Waszych opowieści, jednakowoż czas nastał, gdy z bólem serca opuścić Was winienem. Ważne poselstwo mnie czeka, toteż na wyjazd do stolicy się wyrychtować muszę...
Niestety obowiązek wzywa... [uśmiechnął się w porzegnalnym geście podchodząc do drzwi]
Wrócę niebawem. Wówczas z chęcią coś opowiem... A i z jeszcze większą wysłucham.
Bywajcie, miłe Panie... [skłonił się wpół, po czym opuścił oberżę...] |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
Gość
|
Wysłany:
Śro 13:00, 24 Sty 2007 |
 |
[Dawid posłuchał rozmowy] i powiedział opowieści o wojnach to bardzo ciekawa sprawa może kiedyś sobie o nich opowiem[siedząc popił wino i pomyślał głośno może wojny to ciekawa rzecz i czasami fajnie sobie powalczyć] |
|
|
|
 |
Marius
Czytający Księgi
Dołączył: 13 Gru 2006
Posty: 105 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: Opoczno
|
Wysłany:
Śro 15:56, 24 Sty 2007 |
 |
Podpierając sie laską wchodzi do karczmy osobnik o włosach długich i tak jasnych, że nie wiadomo, czy są one siwe, czy blond. Podpierając się o swoją laskę podchodzi do jednego ze stołów i zasiada przy nim.
-Barman! Piwo imbirowe! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
Wulfgar
Klanowy Mędrzec
Dołączył: 10 Lut 2006
Posty: 453 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: Midirhielm
|
Wysłany:
Śro 16:18, 24 Sty 2007 |
 |
WALKACH ?A cóż dokładnie chciałybyście usłyszec ? O wojnach klanowych czy o licznych tawernianych rozróbach ,pijatykach, bijatykach ,pojedynkach na beczki . Znam wiele opowieści a gadac mogę o nich bez ustanku bo cóż krasnolud może robic poza piciem i walką? |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
OBERŻYSTA
Gość
|
Wysłany:
Śro 16:25, 24 Sty 2007 |
 |
Imbirowe??
Mariusie, czyżeś Ty chory??
Toć wczora żeś wódke z kufla żłopał, a dziś imbirowym piwem gębe moczył będziesz?...
Niesłychane... [skonfundowany mężczyzna poszedł na zaplecze, skąd powrócił po dłuższej nieobecności niosąc spieniony kufel pachnącego imbirem trunku]
Pamietaj jeno, że niewiele tego posiadam... Dawnom nie musiał tego nikomu podawać, tom i nie zamawiał dostaw... |
|
|
|
 |
Fragrensis*
Gość
|
Wysłany:
Śro 16:31, 24 Sty 2007 |
 |
Fragrensis pożegnała uśmiechem Anioła...
Na słowa Wulfgara uśmiechnęła się jeszcze szerzej i z podekscytowaniem usiadła obok niego przy stoliku...
-Mówisz Panie, że możesz opowiadać godzinami? To się dobrze składa, bo my z siostrzyczką mamy czas, a opowieści słuchać uwielbiamy Zawsze lubiłam słuchać krasnoludzkich opowieści...coś w nich po prostu jest...
Fragrensis tak żywo zaczęła gestykulować, że wywaliła puchar Wulfgara z całą jego zwartością na swoje ubranie...
-Hmm...wybacz Panie, że pozbawiła Cię na chwilę trunku...nie chciałam...muszę bardziej uważać
Złodziejka nieco się zarumieniła, po czym zaczęła się zastanawiać, co ma zrobić z mokrymi szatami...postanowiła, że zostawi je tak, jak są...w końcu przecież kiedyś wyschną...
-Jeżeli możesz Panie, to opowiedz coś o wakach klanowych...to może być ciekawe poza tym...hmmm... na czym polegał ten pojedynek na beczki? |
|
|
|
 |
Wulfgar
Klanowy Mędrzec
Dołączył: 10 Lut 2006
Posty: 453 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: Midirhielm
|
Wysłany:
Śro 17:21, 24 Sty 2007 |
 |
Cóż jak to po większej popijawie w chatce . W tedy barmanem był Challi dobry kompan ale nie jestem pewien czy dobrze jego imię mówie.. Wiec zawsze po paru kufelkach wynikała kłótnia i trzeba było to załatwic . Np. ktoś sobie siedział i nagle dostawał po gębie podpalonym strażnikiem ... Tak strażnik to był nasz stały obiekt zabaw.
Kłótnia rozpoczynała się od głupiego przejęzyczenia ,lub chociaż podobnego imienia . A potem to było już gorzej .Rozpoczynały się walki w których używano wszystkiego .. Między innymi beczek . Od tego moje nazwisko Beczkołap ,rzut beczką był moją ulubioną rywalizacją . Karczma była miejscem gdzie można było znaleśc wszystko ,złoto,broń,eliksyry,zwierac pakty i walczyc z innymi idiotami . Pewnego pięknego dnia Thornvall ogłosił wojnę klanową z Bizzardem. Gdzie rządził parszywy Ryj Razima .Z tym idiotą były walki codziennie . Atakowalismy ich klan często jak tak woola boża chciała to niestety trafialiśmy do karczmy ... Jeśli chodzi o chtke to teraz zrobiło się z niej jakieś cholerne biuro matrymonialne ....Wiem zanudzam was ale co ja poradzę Niegdyś zabijałem za pieniądze dla jednego takiego .. Ale to było w tamtej erze to były czasy  |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
Gość
|
Wysłany:
Śro 20:04, 24 Sty 2007 |
 |
- Lepiej późno niż wcale! - wysapał zziajany czarodziej próbując bez powodzenia ukryć zadyszkę. Rzucił płaszcz oberżyście choć dobrze wiedział, że ten białej gorączki dostaje gdy za lokaja przyjdzie mu robić... a może właśnie dlatego:).
- Przepraszam drogie panie - skłonił się lekko - i was moi druchowie za to spóźnienie niewielkie i zapewniam, iż nie wynika ono z natury mej broń Boże.
- Pragnę powitać miłe damy w swoim skromnym imieniu, gdyż pozostali już to zapewne uczynić zdążyli. Fragrensis... Lorelei... Wilchelm z Zarzecza nisko się kłania:) miło zaprawdę was poznać, a mielej jeszcze goscić was w naszym gronie. To rzekłszy wygodnie rozsiadł się za stołem dając znak oberżyście by kielich jakowyś przynieść raczył.
- Strażnikiem mam zaszczyt być od dość niedawana, zatem o jego powstaniu i dokonaniach opowieści innym pozostawiam. Mogę jedynie, o ile słuchaczy znajdzie się paru, mą własną historię nieco przybliżyć.... |
|
|
|
 |
Lorelei*
Gość
|
Wysłany:
Śro 20:32, 24 Sty 2007 |
 |
Elfka skłoniła się delikatnie magowi i uśmiechnęła się.
- Jakże miło mi poznać osobę, która tak jak ja umiłowała tajemną sztukę panowania nad magią. Bardzo chętnie wysłucham Twej historii, Panie, o ile raczysz poświęcić nam swój drogocenny czas. Jak już mówiłam, nie ma prawie nic przyjemniejszego niż wieczór spędzony w miłym towarzystwie. Napijmy się więc wina i uracz nas łaskawie swą opowieścią Czarodziejka przysiadła się do maga i czekała na Jego historię... |
|
|
|
 |
Wilhelm
Mędrzec
Dołączył: 24 Paź 2006
Posty: 295 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: Edinburgh
|
Wysłany:
Śro 21:35, 24 Sty 2007 |
 |
No proszę Cóż za niespodzianka! Białogłowa parająca sie tą trudną sztuką to naprawdę rzecz godna podziwu:) Myślę, że nadarzy się nieraz okazja do wymiany doswiadczeń w tej materii:) Co do panowania nad magią... to raczej ona nad nami panuje:) my magowie próbujemy jedynie uszczknąć z niej mały kawałeczek dla siebie, próbując nie narazić się przy tym zbytnio jej potędze... ale mniejsza o to... wszak nie o tym chciałem:)
Obiecałem o sobie nieco opowiedzieć, zatem... do dzieła A tak na marginesie, całkiem niezły miód obrżyst sknera jeden dziś podaje;)
...
Ponieważ historia moja jest dość długa, a nie chciałbym zbytnio przynudzać, przedstawię jedynie genezę imienia mego na początek...
(...)Jednak stary mag spał niespokojnie. Musiały go męczyć koszmary, gdyż twarz wykrzywiała się raz po raz, ukazując to złość to przerażenie. Chłopak wpatrywał się w zniszczone zapewne nie tylko czasem, oblicze śpiącego, z wyrazem niewypowiedzianego podziwu i co tu kryć, niemałego strachu. Jak zahipnotyzowany stał w odległości pięciu kroków od łoża, bojąc się podejść choćby o jeden bliżej.
Miał wrażnie, ze nawet śpiąc, starzec w jednej chwili jest w stanie go dopaść i rozszarpać na drobne kawałeczki... albo raczej jednym skinieniem zamienić w kupkę popiołu na środku brudnej podłogi.
W końcu to wiedźmak,
a nie bestia z bagien, o której słyszał od Rozo. Tak! Prawdziwy wiedźmak! I nikt inny tylko wlasnie on, nierzadko obiekt żartów okolicznej dzieciarni, stoi zaledwie parę kroków od takiej potęgi! Przecież jak powie
jutro o tym Grubemu to twarz mu najpierw zzielenieje z zazdrości potem spurpurowieje ze złości, a na koniec
znów przybierze zielony odcień tej pierwszej. Już miał się usmiechnąć na to wyobrażenie, gdy starzec poruszył się bardziej gwałtownie niż dotychczas. Chłopak napiął się jak struna. Dopiero po chwili poczuł jak
włosy jeżą się na karku i przypomniał sobie że musi przecież oddychać.
Ze wrokiem uporczywie utkwionym w śpiącego, którego sylwetka dziwnie w tej chwili unieruchomiona przypominała zdjęty z cokołu posąg, począł cichutko wycofywać się w stronę drzwi. Lecz zanim wykonał drugi krok
strach sparaliżował go po raz wtóry, a serce omal nie wyskoczyło z piersi.
- Przynieś mi wody Willhelmie! - zaspanym, niewyraźnym głosem odezwał się śpiący. Tak, spał na pewno, oczy miał wciąż zamkniete a twarz tak jak poprzednio poczęła przybierać różne .
Tylko, że nie była to twarz dziecka, a chłopak wiedział... po prostu wiedział, że to do niego zwraca się starzec.
- Willhelmie... - mag wyciągnął ręke w stronę chłopaka.
- ...nie pozwól... odebrać sobie ... - jego skąpo oświetlone poświatą księżyca oblicze wykrzywilo się w grymasie ogromnego napięcia... a po chwili wyciągnięta ręka opadła dotykając wychudłymi palcami podłogowych
desek.
Oddech nieoczekiwanie się wyrównał i wydawało się jakby gość od wielu godziń spał błogim, niczym nie zkłócanym snem mocno zmęczonego czlowieka. Jednak chłopak miał już dosyć, puściły napięte
jak postronki nerwy, z ust wydobył się cichutki jęk, a nogi same poniosly go w kierunku drzwi i dalej do sieni. Zanim dotarł do swojej izby wpadł na zaspanego ojca i przytuliwszy się do niego z całych sił po prostu się
rozpłakał... - Przecież ja nie mam na imię Wilhelm tato...
Jescze długo potem, leżąc u boku ojca i wciąż bezskutecznie próbując zasnąć rozmyslał nad usłyszanymi słowami... "nocy...", "procy..." powiedział? "nie daj sobie odebrać...", ale czego?... mocy?...
Nigdy wiecej nie spotkalem tego człowieka. Poza wydarzeniami tamtej nocy mam w pamięci obraz pustej izby z równo zaścielonym łożekiem, brudnymi promieniami porannego światła sączącego się przez
zakurzone okno i... ciszy, której z taką siłą doświaczyłem wtedy po raz pierwszy w życiu. Ciszy zupelnie obcej dziesięciolatkowi z głową pełną zgiełku dzieciństwa.
Po raz pierwszy, ale nie po raz ostatni jak się miało wkróte okazać... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
OBERŻYSTA
Gość
|
Wysłany:
Czw 9:51, 25 Sty 2007 |
 |
No pięknie, zaiste pięknie żeś to opowiedział, Wilhelmie...
Jeno tak ci w gębie zaschło żeś słowa w trakcie pozjadać raczył
Co ty byś zrobił bez starego "barmana sknery", któremu z miód nawet podziękować nie raczysz...?
[Oberżysta postawił na stole garniec miodu i dwa kubki, po czym obdarzył Fragrensis rubasznym uśmiechem i wrócił za bar próbując ukryć zrumieniałe policzki...] |
|
|
|
 |
Wilhelm
Mędrzec
Dołączył: 24 Paź 2006
Posty: 295 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: Edinburgh
|
Wysłany:
Czw 10:34, 25 Sty 2007 |
 |
Co prawda to prawda! Co ja bym bez ciebie zrobił wierny towarzyszu długich zimowych wieczorów. Gdyby nie twa nierówna walka z nazbyt szybko opróznianymi kuflami, siedział bym sobie sam jak palec trzeźwy jak zakonnica na odwyku w murach mej zimnej wieży! Tak, tak drogie panie, wiedzieć musicie, iż nie masz w mieście człeka bardziej troszczącego się o nasze gardła - i swą kiesę z konieczności rzecz jasna! - niż zacny nasz gospodarz. A niech tam! wypijmy i za niego! Niech ma chłopina choć trochę radości! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
Gość
|
Wysłany:
Czw 21:23, 25 Sty 2007 |
 |
Ogromne wojny między paroma klanami to dopiero coś chyba każdy się ze mną zgodzi duże wybuchy[popatrzył w górę i jakby zobaczył wielką wojnę z wybuchami]wojny to jest coś mocnego dodał i skończył swoją wypowiedz. |
|
|
|
 |
OBERŻYSTA
Gość
|
Wysłany:
Pią 0:12, 26 Sty 2007 |
 |
Ha! Coś mocnego to może być wódka!... [rzucił półgębkiem wąsaty mężczyzna wycierając lepki od rozlanego alkoholu stół]
...Albo wino.
A tak swoją drogą to, Dawidzie, wybacz spoufałości, ale rozmyślania ci nie służą... Masz Wać kielicha - na mój koszt.
Gęba dobrze podlana lepiej gadać zdolna...
[szelmowski, nieomal niezauważalny uśmiech przemknął po okrągłej, rumianej twarzy] |
|
|
|
 |
Fragrensis*
Gość
|
Wysłany:
Pią 0:16, 26 Sty 2007 |
 |
Fragrensis uśmiechnęła się do Oberżysty, skinieniem podziękowała za napitek, zauważyła Jego zmieszanie, ale nie wiedziała, czym jest spowodowane...postanowiła nie zastanawiać się nad tym dłużej...nadal dokuczał jej mokry maeriał przylegający do skóry... Fragrensis przysłuchiwała sie wielu opowieściom, które rozbrzmiewały w tej Oberży, jej uwagę przykuło imię Razima...
-Wybacz, że się Panie wtrącam, muszę jednak przyznać, że zaskoczyło mnie Twoje zdanie na temat Razimy...Był on całkiem niedawno jeszcze członkiem naszego klanu...opowiadał mi historie o swym byłym klanie, o jego potędze...strasznie dziwny i momentami...hmmm...trudno mu było pohamować swe żądze Nie ma Go już w naszych szeregach, gdyż zbyt długo nie dawał znaku życia, a ja zarabiać przecież na prawie nieznajomych nie będę...co innego pomóc starym, dobrym przyjaciołom...
Fragrensis wzrokiem szukała siostry...zastanawiała się, czy Lori nie mogłaby jakoś wysuszyc jej spodni, Frag nie miała niestety przy sobie niczego, czym mogłaby sie wytrzeć, a szkoda było jej użyć płaszcza swojego współbiesiadnika  |
|
|
|
 |
Lorelei*
Gość
|
Wysłany:
Pią 1:31, 26 Sty 2007 |
 |
Lorelei siedziała wsłuchana w opowieść maga..
- Nadzwyczaj ciekawe jest to, co opowiadasz, Panie. Czy byłbyś łaskaw snuć dalej swą opowieść? Chciałabym poznać Twą drogę opanowania magicznej sztuki... Niezmiernie jestem jej ciekawa, więc proszę, nie daj mi czekać zbyt długo. Zresztą nie zwykłam prosić o coś kilka razy... elfka uśmiechnęła się. Zamówiła kolejną butelkę wina i dwa kielichy. Niecierpliwie czekała na dalszą część opowieści maga... |
|
|
|
 |
Wulfgar
Klanowy Mędrzec
Dołączył: 10 Lut 2006
Posty: 453 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: Midirhielm
|
Wysłany:
Pią 17:09, 26 Sty 2007 |
 |
Razima ... nie powiem że wspominam tego pochlasta dobrze .... cóż przynaj,mniej dobrze pił  |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
Gość
|
Wysłany:
Pią 17:12, 26 Sty 2007 |
 |
OBERŻYSTA dam ci wino ale tylko raz[podszedł do stolika i poprosił kelnera żeby dał mu kielich wina i zapłacił za to Dawid dał OBERŻYSCIE] |
|
|
|
 |
Wulfgar
Klanowy Mędrzec
Dołączył: 10 Lut 2006
Posty: 453 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: Midirhielm
|
Wysłany:
Pią 18:01, 26 Sty 2007 |
 |
nie żeby cuś ale mój kielonek jest pusty |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
Gość
|
Wysłany:
Pią 18:06, 26 Sty 2007 |
 |
Co to jest kielonek Wulgarf  |
|
|
|
 |
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
|
|
|